• Zmień kontrast
  • Czcionka
  • A
  • A+
  • A++

Rok 2002

 

"BÓG BOGATY W MIŁOSIERDZIE"

 

Już bardzo schorowany Papież odwiedza Polskę po raz ósmy. Dominowały twierdzenia, że będzie to wizyta niezwykła, nie tylko z powodu orędzia o Bożym Miłosierdziu. Przypuszczano, że będzie to wizyta ostatnia, pożegnanie z Ojczyzną.

 

Przebiegała ona pod hasłem "Bóg bogaty w miłosierdzie" i głównym celem tej wizyty było poświęcenie sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Krakowskich Łagiewnikach, gdzie spoczywają szczątki św. Faustyny Kowalskiej. Po przylocie na lotnisko Balice pod Krakowem oficjalnym powitaniu przez władze kościelne i państwowe Papież przejechał swoim papamobile przez miasto do Pałacu Arcybiskupów Krakowskich, gdzie będzie nocować podczas pobytu w Ojczyźnie.

Wielotysięczne tłumy witały Jana Pawła II na całej trasie: "Witaj w domu!", "Kochamy Ciebie" - wiwatowali ludzie. Poświęcenie sanktuarium Bożego Miłosierdzia było pierwszym i zasadniczym punktem papieskiej pielgrzymki. Atmosfera uroczystości była wyjątkowa. Podczas uroczystości wręczono Papieżowi klucz do świątyni. Jan Paweł II pobłogosławił wodę, którą potem biskupi skropili ściany świątyni, ołtarz i zgromadzonych w niej wiernych. Na koniec Papież wspominał: - "Wiele moich osobistych wspomnień wiąże się z tym miejscem. Przychodziłem tutaj zwłaszcza w czasie okupacji, gdy pracowałem w pobliskim Solvayu. Do dzisiaj pamiętam tę drogę, która prowadziła z Borku Fałęckiego na Dębniki, którą odbywałem codziennie, przychodząc na różne zmiany do pracy, przychodząc w drewnianych butach. Takie się wtedy nosiło. Jak można było sobie wyobrazić, że ten człowiek w drewniakach kiedyś będzie konsekrował bazylikę Miłosierdzia Bożego w krakowskich Łagiewnikach? Cieszę się, że powstała ta piękna świątynia poświęcona Miłosierdziu Bożemu" - westchnął. Następnego dnia Jan Paweł II odprawił mszę na krakowskich Błoniach. Po zakończeniu nabożeństwa wzruszony Ojciec Święty mówił o pieśni "Barka", którą właśnie zaśpiewały chóry uczestniczące w liturgii. "Ta oazowa pieśń prowadziła mnie przez 20 lat" - powiedział. "Miałem ją w uszach, kiedy słyszałem wyrok konklawe. I z nią nie rozstawałem się przez lata, była ukrytym tchnieniem Ojczyzny. Była też przewodniczką na różnych drogach Kościoła i przyprowadzała mnie wielokrotnie tu na Błonia, pod kopiec Kościuszki. Dziękuję ci pieśni oazowa!". Na te słowa rozległo się gromkie: - Sto lat! "Dziękuję wam Błonia krakowskie! Dziękuję za waszą gościnę, wielokrotną i tę dzisiejszą. Bóg zapłać! Chciałbym dodać: do zobaczenia, ale to już jest całkowicie w bożych rękach. Pozostawię to bez reszty bożemu miłosierdziu". Niemniej znaczące były słowa wypowiedziane w Kalwarii Zebrzydowskiej: "Módlcie się za mnie za życia i po śmierci". Można powiedzieć, że ta ostatnia pielgrzymka miała charakter sentymentalny, była powrotem do przeszłości. Jan Paweł II przejechał obok domu przy Tynieckiej, gdzie mieszkał wraz z ojcem po przyjeździe do Krakowa, kościoła św. Floriana, gdzie był wikarym, nawiedził grób rodziców. Papieski helikopter przeleciał nad rodzinnymi Wadowicami, ukochanymi Tatrami. Zaskoczył ojców Benedyktów, nawiedzając ich opactwo w Tyńcu, a także ojców Kamedułów, przybywając do ich klasztoru na Bielanach. I wreszcie nawiedził sanktuarium w Kalwarii Zebrzydowskiej, gdzie chodził jako dziecko w towarzystwie swego ojca i przez następne lata jako ksiądz, biskup i papież. Tuż przed odlotem do Rzymu wyznał "Żal wyjeżdżać".